GKS Lotnik Twardogóra - strona oficjalna

I połowa

Od początku spotkania goście wraz z wiatrem naciskali na nasze pole karne, już w 1 minucie po groźnym strzale piłka uderza w spojenie naszej bramki. Niespełna minutę później nie mamy już takiego szczęścia i po zamieszaniu w polu karnym goście wbijają piłkę naszemu bramkarzowi Jarząbowi, który lekko zaspał i zbyt późno ruszył do piłki. Ciężko nam się grało z faktem, że musimy gonić wynik. Po 10 minutach trudnej gry znowu zawodnik gospodarzy przejmują piłkę, po złym wybiciu jej przez jednego z defensorów Lotnika i wbija nam drugiego gola w tym spotkaniu. Po tym strzale straciliśmy nieco wiarę w siebie, lecz nie oznaczało to, że przestaliśmy walczyć. Każdy starał się atakować rywali, mieliśmy kilka dogodnych sytuacji, ale brakowało szczęścia. Do końca połowy wynik nie uległ zmianie.

W przerwie:
P.Witiw nie jest w stanie kontynuować meczu z powodu kontuzji. Trener zmienia nieco ustawienie dając prawego pomocnika Kargę na atak i wpuszczając młodego Domiana.

II połowa

Druga połowa dużo lepsza w naszym wykonaniu. Pomoc od natury, czyli korzystny wiatr bardzo przeszkadzał przeciwnikowi tak jak i nam w pierwszej części spotkania. Kilka groźnych sytuacji wykonanych przez gospodarzy, kilka kontr gości. W końcu jeden z naszych zawodników zagrywa piękną piłkę do Kargi, który przeszedł obrońcę i wychodzi na pozycję sam na sam, próbuje lobnąć bramkarza gości, lecz ten nieczysto odbiera mu piłkę, za co zostaje ukarany czerwoną kartką. Sędzia dyktuje rzut karny. Do piłki podchodzi T.Witiw, który pewnym strzałem umieszcza piłkę w bramce. Przyjezdni zmuszeni są grać w 10-tkę, a my  mocno zmotywowani golem zaczynamy napierać na bramkę Energetyka. Mieliśmy kilka set, które z niewiadomych przyczyn zmarnowali raz Grabowski, raz Lizak. Nie wykorzystane sytuację lubią się mścić, tak też było i w tym przypadku. Siechniczanie odpowiedzieli bardzo groźną kontrą, która mogła podwyższyć ich prowadzenie, lecz tym razem nasz bramkarz nie zaspał, wyszedł odważnie z bramki i w pojedynku sam na sam wybił piłkę skierowaną do bramki. Do końca meczu wynik się nie zmienił.