Ogólnie spotkanie stało na dosyc wysokim poziomie. Nie ma co wypisywac, że remis przypadkowy czy coś bo Jelcz-Laskowice zagrały z nami jak równy z równym i wynik jak najbardziej właściwy.
Na mniejsze lub większe urazy narzekali w naszym zespole Pyrkowski, Starczewski, Malinowski, Stelmach, Karga oraz Grabowski. Jest to już tradycją, że na koniec sezonu nie możemy zagrac normalnie podstawową 11 i bez kontuzji. Przemęczenie daje o sobie bardzo mocno znac.
Pierwsza bramka padła dla gospodarzy zaraz po rozpoczęciu spotkania. Kontrowersyjny rzut rożny po którym piłka ląduje pod nogami zawodnika Czarnych. Ten bez problemu umieścił ją w bramce Pyrkowskiego. Tego gola można wpisac na konto Macka Lizaka, który powinien wybiec od słupka i wybic piłkę jak najdalej.
Wyrównująca bramka padła po strzale Marcina Grabowskiego. Dośrodkowywał Witiw.
Jeszcze przed przerwą kolejne trafienie zaliczył "Maniek" po wrzutce Stelmacha. Uderzenie głową i piłka znalazła drogę do bramki gości.
Na przerwę schodzimy z jednobramkową przewagą.
Po zmianie stron akcje z obu stron nie przynosiły większych efektów.
Podobnie jak pierwsza bramka dla gospodarzy padła bardzo szybko, bo zaraz po rozpoczęciu połowy. Długa piłka od bramkarza na szybkiego napastnika gości, który urywa się Stelmachowi i lobuje bezradnego Pyrkowskiego.
Można powiedziec, że Jelcz traci 2 punkty w walce o utrzymanie, a my tracimy 2 punkty w walce o awans.
1.
2.
3.
4.
5.
6.
7.
8.
9.
10.
11.